Pierwszy dzień w pracy
Pierwszy dzień w pracy zaczęłam od 5 minut spóźnienia. Można? Można. Myślałam że sie popłaczę na przystanku, gdy odjechał mi trawmaj sprzed nosa. Ku zdziwieniu zostałam mile odebrana. Można powiedzieć że mam zapierdol na początku bo mało co ogarniam. Ale dziewczyny są pomocne i to szanuje. Od piątku juz nie będzie dziewczyny która mnie uczy (wchodzę na jej stanowisko). Dlatego przeraża mnie to że w jeden niecały tydzień mam ogarnąć to co ja obowiązywało przez 15 lat. Będzie stres, ale musze przetrwać. Trzymajcie kciuki!!!!!
Dodaj komentarz